Biblia, dla jednych jest świętą księgą, której tekst, hm.., bez urazy, ale spadł z nieba.
Tak, spadł z nieba.
Dlaczego to napisałam?
Jest lansowany w niektórych środowiskach chrześcijańskich pogląd, że Biblia jest w całości słowem Boga i wszystko, każde słowo, które ona zawiera powiedział i umieścił tam Bóg.
Zapomina się przy tym, że księgi wchodzące w skład Biblii spisali ludzie.
Pisali je językiem, zrozumiałym dla nich i odpowiednim dla czasów, w których żyli.
Książka, którą dzisiaj trzymamy w ręku, niezależnie od tego jaki kanon zawiera ( ile ksiąg i jakie), powstawała przez około 1500 lat.
Kawał czasu!
Ma wielu autorów.
Tak, autorów ludzi, bo to oni trzymali rylec, czy pióro pisząc kolejne jej wersety.
Spisali tam losy pokoleń Izraela, słowa wypowiadane przez ludzi. Księgi takie jak Królewskie, czy Kronik, to historia narodu i królestwa. Takie kroniki Nestora, czy Długosza w wersji dla Izraela.
Słowa, które wypowiada Bóg bezpośrednio do ludzi lub w proroctwie, są zawarte w wielu księgach, ale nie we wszystkich.
Gdy na temat Biblii, wypowiada się osoba wierząca w Boga, o którym mówi ta książka, dochodzi jeszcze pewien element, który miał mieć wpływ na jej powstanie. Jest nim natchnienie.
Nie chodzi tu o natchnienie, jakie ma pisarz czy bloger, gdy uda mu się sklecić kilka zdań z polotem. Mówię tu, o duchowym natchnieniu, pod wpływem którego pewne słowa miały padać, wydarzenia się dziać, a księgi powstać.
Mówiący pod takim natchnieniem, nie zawsze byli tego świadomi.
Jako przykład niech posłuży arcykapłan Kajfasz z Ewangelii Jana 11,47-52
„Tedy arcykapłani i faryzeusze zwołali Radę Najwyższą i mówili:
Cóż uczynimy? Człowiek ten dokonuje wielu cudów. Jeśli go tak zostawimy, wszyscy uwierzą w niego; wtedy przyjdą Rzymianie i zabiorą naszą świątynię i nasz naród.
A jeden z nich, Kaifasz, który tego roku był arcykapłanem, rzekł do nich: Wy nic nie wiecie, i nie myślicie, że lepiej jest dla nas, by jeden człowiek umarł za lud, niż żeby wszystek ten lud zginął.
A tego nie mówił sam z siebie, ale jako arcykapłan w owym roku prorokował, że Jezus miał umrzeć za naród.”
Dla człowieka, nie wierzącego w Boga o którym mówi Biblia, ta książka jest po prostu …
no właśnie.
Dla badacza historyka, archeologa, zwykłym tekstem starożytnym.
Takim samym jak Herodot, tekst z Amarny i wiele innych.
Pewne opisane w niej wydarzenia, mogą być prawdziwe i opisane rzetelnie, a inne niekoniecznie. Dopiero gdy znajdzie się dowody archeologiczne, lub inne źródła pisane potwierdzające je, dane fragmenty tekstu Biblii zostaną uznane za rzetelne, wiarygodne, opisujące prawdziwe wydarzenia, miejsca, postacie.
Wiarygodności opisanych w Biblii wydarzeń, nie da się potwierdzić, powołując się na sam tekst Biblii.
Takie argumentowanie wydaje się absurdalne, ale niestety, jest dość powszechne w niektórych kręgach chrześcijańskich.
Przeprowadziłam nie tak dawno rozmowę, która mniej więcej brzmiała tak:
Podkop: Skąd wiesz, że Biblia mówi prawdę o niewoli babilońskiej?
X: Bo jest Słowem Boga.
Podkop: No dobra, a skąd wiesz, że jest Słowem Boga?
X: Bo Biblia mówi, że jest Słowem Boga.
Podkop: OK, ale to dalej nie wyjaśnia mi skąd wiesz, że Izrael był w niewoli jakiegoś tam Babilonu.
X: Biblia mówi, że była niewola babilońska, a Biblia jest Słowem Boga i zawsze mówi prawdę.
Podkop: A Babilon, co o nim mówi?
X: Nie chodziłaś do szkoły ? Przecież każdy wie, że był Babilon.
Śmieszne?
Ręce opadają. Niestety, aż nazbyt często.
Czasem bywa mniej śmiesznie, gdy taki osobnik chce mówić Ewangelię innym ludziom.
Spotkaliście pewnie ludzi, czasem grzecznie, co niedziela tuptających do kościoła, uznających Biblię jedynie za zbiór baśni i legend, jakichś tam starożytnych plemion. Ich argumentem jest często rzekoma mnogość sprzeczności jakie zawiera ta książka.
Na drugim biegunie są tacy, którzy twierdzą, że w tekście Biblii, nie ma ani jednej sprzeczności.
Ciekawa jestem, jakie jest wasze zdanie o istnieniu, bądź nieistnieniu sprzeczności w Biblii.
Są, czy ich nie ma?
O podejściu do tekstu książki zwanej Biblią – jak widzicie, decyduje światopogląd jej czytelnika.
Co z wykopaliskami dotykającymi tematyki biblijnej, tzw. archeologią biblijną – czy badacze są bezstronni?
Jedni są, inni nie, a jeszcze inni starają się po prostu być obiektywni w interpretacji znalezisk.
O ile samo wykopalisko, znalezisko jest – można tak powiedzieć – bezwyznaniowe i apolityczne, to jego interpretacja niekoniecznie.
Jako przykład, dam wam istnienie lub nie, wielkiego królestwa Izraela za czasów Dawida i Salomona, w X w p.n.e.
Biblia mówi, że ci dwaj królowie, byli znaczącymi rozgrywającymi, w polityce Bliskiego Wschodu X w p.n.e.
Wykopaliska potwierdzają istnienie królestwa lub jakiegoś silnego organizmu na tym terenie, we wspomnianym czasie. Wiemy, że nieco później był obok Jerozolimy, drugi ważny ośrodek władzy, Samaria.
O istnieniu rodu Dawida (przeczytacie tu) i wielkich fortyfikacjach (o tym przeczytacie tu) wiadomo od jakiegoś czasu.
Teraz mamy problem z interpretacją tego, czy to królestwo było wielkie i potężne, czy należało do lokalnych maleństw.
W opinii Israela Finkelstein’a, jednego z czołowych archeologów izraelskich było to terytorialnie małe królestwo, a wielkość Dawida czy Salomona, może być co najwyżej uznana w skali lokalnej.
Jego interpretacja, wszystkiego co ma związek z wydarzeniami powiązanymi ze Starym Testamentem, wynika ze z góry postawionej tezy: nie było wielkiego królestwa, wielkich królów, wielkiego podboju Kanaanu.
OK, wielki terytorialnie to Izrael nie był i nie jest, zresztą tak jak Szwajcaria.
Niewielki kraj z niewielką liczbą mieszkańców i asem, którym w przypadku Szwajcarów są banki.
Banki, w których konta mają dobrzy i źli tego świata, a na nich ukryte i jawne fortuny.
Dzięki bankom, ten mały kraj staje się liczącym graczem na arenie globalnej.
Izrael, mały terytorialnie kraj, kontrolujący najważniejsze szlaki handlowe, łączące afrykańskie kraje, nie tylko Egipt, z Mezopotamią ale i dalej Indiami, Chinami oraz Europą.
Nie potrzeba wielu figur, by wygrać w szachy.
Wystarczy dobre położenie kilku.
Izrael miał drogowe asy w ręce (o starożytnych szlakach tu).
Jak widzicie o wielkości i potędze kraju nie koniecznie decyduje terytorium, wielka armia.
Wystarczy dobre położenie i prowadzona umiejętnie polityka zagraniczna.
Innym przykładem niech będzie tu Jerycho i datowanie wejścia Izraelitów do Kanaanu.
Finkelstein upiera się przy twierdzeniu, że jeżeli w ogóle coś takiego miało miejsce, to w XIII w p.n.e.
Dlaczego w tym czasie?
Po prostu tak przyjęto, bo tak wydarzenie to jest datowane w kalendarzu żydowskim.
O tym kalendarzu i poważnym podchodzeniu do datowania wydarzeń historycznych, opisanych w Biblii na jego podstawie, napisze jeszcze.
Dzisiaj powiem tak:
Jeżeli nie chce się znaleźć czegoś, to szuka się w złym miejscu.
Szukanie śladów upadku Jerycha w XIII w. p.n.e. – według rabinów miało to miejsce w roku 2488, co daje nasz 1272 p.n.e. – na bank zakończy się niepowodzeniem.
To tak jakby szukać śladów bitwy pod Grunwaldem w warstwach z czasów Zygmunta III Wazy.
Z tekstu Biblii mamy inną datę wejścia do Kanaanu, to XV w p.n.e.
O kalendarzu żydowskim, obliczaniu na podstawie Biblii tego ile lat ma świat i konkretnych datach jakie można z niej wyciągnąć w następnej części TU
Beata
Uważasz, że artykuł może się komuś przydać – prześlij go dalej.
Chcesz być informowany o nowych wpisach na Podkopie subskrybuj go na maila (w bocznej kolumnie strony).
Pomożesz mi w utrzymaniu i rozwoju Podkopu stawiając mi „kawę” lub zostając Patronem Podkopu.
Witam,
Trafiłam tu niedawno i bardzo cieszy mnie możliwość przeczytania interpretacji naukowych odkryć okiem naukowca i chrześcijanina jednocześnie. Zastanawiam się tylko, czy Ty uważasz, że jedynie rzetelna wiedza upoważnia nas do głoszenia ewangelii? Bo taki wydźwięk ma komentarz do przytoczonego dialogu, w którym odnajduję siebie w roli Twojego rozmówcy. Odpowiedziałabym dokładnie to samo. Ja z całą pewnością nie wejdę w dyskusję z naukowcem na temat naukowej wiarygodności Biblii bo nie mam takiej wiedzy. Ciało Chrystusa składa się z różnych członków. Świetnie, że jest taka komórka jak Ty, która w taką dyskusję wejść może. Ale z braku argumentów jeszcze się nikt nie nawrócił prawda? Więc nawet udowodnienie komuś, że Biblia to wiarygodne źródło historyczne nie musi skutkować zwróceniem się tej osoby do Boga. Ja pokazuję ludziom Boga swoim życiem. Nie umiem udowodnić Prawdy nauką, ale Prawda broni się sama. To znaczy z pomocą Ducha Świętego :). Pozdrawiam ciepło i zwiastuję swoją stałą obecność tu.
Agnieszko, nie uważam, że jedynie rzetelna wiedza upoważnia nas do głoszenia Ewangelii.
Jednak znajomość pewnych faktów historycznych, czy znalezisk archeologicznych, ułatwia rozmowę o Bogu z ludźmi. Często od tego rozmowa się zaczyna, od wykopalisk, a kończy na tym dlaczego i jak wierzę w Boga.
Poza tym jako osoba, która wierzy w Boga Biblii, lubię wiedzieć o miejscach i ludziach tam opisanych jak najwięcej. Jest to w sumie historia mojej „rodziny”, chociaż nie z ciała.
Nie jestem naukowcem. Oni siedzą w Instytutach badawczych, prowadzą wykopaliska. Moja przygoda z archeologią w praktyce, skończyła się już dość dawno temu.
Została mi wiedza i pasja (do archeologii, starożytności, Biblii).
Na Podkopie staram się przekazać te wiedzę i mam nadzieje zarazić pasją 🙂
Materiał dowodowy, potwierdzający wiarygodność opisów biblijnych, jako historycznie zaistniałych, jest nie do podważenia, i całe szczęście, bo gdyby takim nie był, jeśli chodzi o wydarzenia historyczne, możliwe do weryfikacji, to wtedy nie moglibyśmy być pewni, ze Biblia przekazuje nam prawdziwy obraz spraw wykraczających poza możliwość empirycznego badania; w tym dotyczących stworzenia świata, upadku w grzech i planu zbawienia.
Jakkolwiek weryfikacja archeologiczna potwierdza części historyczne zapisu biblijnego, to musimy przy tym zdawać sobie sprawę, że badanie materiału dowodowego może prowadzić badaczy do rozbieżnych wniosków, z uwagi na wyznawany światopogląd i taka postawa dotyczy różnych dziedzin badawczych.
Jeśli chodzi o tak zwane sprzeczności w Biblii, to pewne trudności w zrozumieniu tekstu mogą być wynikiem niewłaściwego rozróżnienia pomiędzy faktyczną sprzecznością, a różnicą w opisie tych samych wydarzeń, albo nieznajomością osobliwości języków oryginalnych, czego czasami tłumaczenia nie uwzględniają.
Czy Biblia tłumaczy się Biblią? Dla wierzących, jak najbardziej, bo w taki sposób patrzył na ST Pan Jezus, ciągle przywołując słuchaczy do tego, co jest napisane w słowach: – czy nie czytaliście? A gdzie? Oczywiście w Pismach, Jezus Chrystus znał je doskonale, o Nim, one prorokowały. Jeśli chodzi o NT, to apostołowie również zachęcają do takiego zaufania spisanemu Słowu Bożemu.
Gdyby było tak jak piszesz „ Materiał dowodowy, potwierdzający wiarygodność opisów biblijnych, jako historycznie zaistniałych, jest nie do podważenia” to istnienie Podkopu nie miałoby sensu
„Jakkolwiek weryfikacja archeologiczna potwierdza części historyczne zapisu biblijnego, to musimy przy tym zdawać sobie sprawę, że badanie materiału dowodowego może prowadzić badaczy do rozbieżnych wniosków, z uwagi na wyznawany światopogląd i taka postawa dotyczy różnych dziedzin badawczych.”
No właśnie, więc nie jest wszystko takie oczywiste.
Jedni nie widzą Królestw Izraela w X w p.n.e. a drudzy widzą takie wielkie, że dech zapiera.
Skoro Biblia tłumaczy się Biblią jak wytłumaczysz osobie dla której ta księga, nie jest niczym innym niż zbiór legend, że nim nie jest?
Powiesz, że mówi prawdę o Bogu, ludziach i wydarzeniach, bo mówi prawdę i basta?
.
To kwestia nastawienia ze względu na wyznawany światopogląd.
Paradoks traktowania Biblii, jako niewystarczająco godnego zaufania przekazu od Boga, nie polega na braku dowodów historyczno-archeologicznych, lecz jest determinowany światopoglądem, w kwestiach, które będąc udokumentowane historycznie, wykraczają poza możliwość badania empirycznego.Gdy światopogląd skłania kogoś do odrzucenia wydarzenia o charakterze nadprzyrodzonym, tu wystąpi trudność w zaakceptowaniu relacji biblijnej, gdy będzie o takim wydarzeniu mowa. Światopogląd ma wpływ także na aspekt moralny, a to również może wytwarzać dystans do objawienia Biblii. Tych, którzy są skłonni przejawiać tak zwane podejście heglowskie, czyli: jeśli takie są fakty, tym gorzej dla nich, nie przekonają żadne fakty. Światopogląd jest również czynnikiem rozstrzygającym, gdy badacze napotykają osobliwość, trudną do zdefiniowania na podstawie dostępnych metod badawczych.
Zakładania z góry złej woli badaczy, to chyba niebiblijna postawa?
Wiesz co to obiektywizm?
Tak sporo ludzi potrafi się na niego zdobyć, bez zacietrzewienia swoim światopoglądem.
Umożliwia to normalną rozmowę.
Fakty to fakty, a interpretacja to interpretacja.
Można wyjść z twojego założenia, że wielu ludzi nie przekonają żadne fakty i nie ma co z nimi rozmawiać.
Ja mam na ten temat inne zdanie, dlatego prowadzę te stronę.
Najbardziej biblijna postawa to taka, w której nie kwestionuje się tego, co mówi Biblia, czy to brzmi logicznie?
Moim zdaniem tak. Czy brzmi obiektywnie? Jeśli będziemy kierować się definicją, że obiektywizm to: stanowisko filozoficzne głoszące, że przedmiot poznania istnieje poza podmiotem poznającym i niezależnie od niego.(Wikipedia) a badacz powinien wykazać 'postawę bezstronną, wolną od przesądów i uprzedzeń’ (Wikipedia) , to badacz okaże postawę obiektywną, zapoznając się z tym, co Biblia rzeczywiście naucza, oraz z dostępnym materiałem historyczno-archeologicznym, który został odnaleziony i jeśli nie przeczy on temu, co mówi Biblia, powinien zostać bezstronnie zaliczony w poczet dowodów przemawiających 'za’. Wiemy już, że taki materiał istnieje.
Dlaczego zatem dochodzi do kwestionowania materiału, co do którego nie ma racjonalnych powodów, aby był kwestionowany? Aby zrozumieć tę różnicę stanowisk, trzeba przyjrzeć się różnicy pomiędzy filozofią, czyli myślą , która jest wytworem ludzkiego umysłu, a objawieniem, które jest spoza i poza możliwością ludzkich dociekań, bo pochodzi ze źródła niedostępnego człowiekowi. Dlatego właśnie, pomimo istnienia wystarczających ogólnych i szczegółowych dowodów, które Bóg dostarczył, Jego istnienie i objawienie poprzez naturę i Słowo, jest kwestionowane.
Osobiście też chętnie rozmawiam z każdym, kto jest skłonny do rozmowy. 🙂
Obiektywny za SJP PWN, to tyle co wolny od uprzedzeń. Także religijnych.
„jeśli nie przeczy on temu, co mówi Biblia, powinien zostać bezstronnie zaliczony w poczet dowodów przemawiających ‚za’”
Nie przeczy nie znaczy, że potwierdza.
Bajka o Smoku Wawelskim nie przeczy tekstowi Biblii, dlatego musiałaby być uznana za opis wydarzeń historycznych.
Aby zrozumieć tę różnicę stanowisk, trzeba przyjrzeć się różnicy pomiędzy filozofią, czyli myślą , która jest wytworem ludzkiego umysłu, a objawieniem, które jest spoza i poza możliwością ludzkich dociekań, bo pochodzi ze źródła niedostępnego człowiekowi.
Podkop.com to strona poświęcona archeologii biblijnej, nie filozofii.
Archeologia jest nauka badającą materialne pozostałości poprzednich pokoleń, nie zajmuje się objawieniem.
Natrafiłam na ciekawe info, Marek Sikorski napisał książkę poświęcona smokowi wawelskiemu, ale nie jako jedynie o bajce, lecz zjawisku historycznemu i kulturowemu, tytuł: Smok Wawelski – w kręgu mitów i historii. tutaj info
Na całym świecie krążą opowieści o stworzeniach, które moglibyśmy nazwać smokami, niektóre żyją do dzisiaj.
Biblia też wspomina o stworzeniu zwanym behemot – i o lewiatanie, który zionął ogniem. ( tłumaczenie polskie nie uwzględnia tych nazw, użyto słowa hipopotam i krokodyl, Ks. Hioba, rozdz. 40 i 41)
Archeologia jest nauka badającą materialne pozostałości poprzednich pokoleń, nie zajmuje się objawieniem.
To prawda, lecz trzeba pamiętać, że to od światopoglądu ludzi decydujących o losach konkretnych znalezisk zależy co zostanie pokazane światu, a co nie, i jaka teoria będzie wiodąca w ich omawianiu.
Nie do końca rozumiem co masz na myśli z tym dialogiem, więc zapytam: czy ty wierzysz, że historie opisane w Biblii miały na prawdę miejsce, mimo, że nie da się ich udowodnić? Czy według ciebie niektóre historie to tylko bajki, które mają nas tylko czegoś nauczyć i nigdy nie miały miejsca? No i ciekawi mnie też czy wierzysz, że Bóg stworzył świat w 7 dni.
Nie do końca rozumiem co masz na myśli z tym dialogiem, więc zapytam: czy ty wierzysz, że historie opisane w Biblii miały na prawdę miejsce, mimo, że nie da się ich udowodnić?
Czego nie zrozumiałaś w tym dialogu?
Podkop piszę od dwóch i pół roku. Udowadniam w nim, że Biblia, to zbiór bajek, czy wiarygodne źródło informacji?
Pokazuje, że miejsca, wydarzenia, które opisuje Biblia, to fantazje ludzkiego umysłu, czy krok po kroku, znalezisko po znalezisku, miejsce po miejscu, przybliżam je czytelnikom?
Czy według ciebie niektóre historie to tylko bajki, które mają nas tylko czegoś nauczyć i nigdy nie miały miejsca?
To, że coś nie opowiada o prawdziwych wydarzeniach nie znaczy, że jest bajką (zmyśloną opowieścią powstałą dla zabawy – bo chyba to miałaś na myśli; popraw mnie jeżeli się mylę), .
Czytałaś Nowy Testament?
Jezus uczy przez przypowieści.
SJP PWN przypowieść «alegoryczne opowiadanie o treści moralnej i dydaktycznej lub religijnej»
„Pieśń nad Pieśniami” możesz potraktować jako erotyk, włączony do Biblii nie wiadomo po co, bo nie mówi o Bogu a możesz alegorycznie. Ja traktuję ją alegorycznie.
Proroctwa są pełne symboliki.
No i ciekawi mnie też czy wierzysz, że Bóg stworzył świat w 7 dni.
Nie widzę problemu w tym by Bóg stworzył wszystko w kilka dni. Nie widzę też problemu w tym, że dni można odczytywać jako okresy o wiele dłuższe niż dzisiejsza doba o 24 godzinach.
Ważniejsze jest tu dla mnie uznanie, że wszystko istnieje, z woli Stwórcy.
Może słowo bajka to złe słowo(bajka nie tylko służy do zabawy, bo zwykle zawiera jakąś naukę, więc może nie takie złe) ale chodzi o coś co nie miało miejsca, i chodzi mi tu o wszystkie opowieści w Biblii, a nie proroctwa(ale na przykład o fakt, czy ci prorocy faktycznie prorokowali) czy Pieśń nad pieśniami, chodzi mi o każdą pojedynczą rzecz w Biblii, o której pisze, że miała miejsce, tak jak została opisana, no więc właśnie czy Bóg stworzył świat w 6 literalnych dni, bo nie zostało to napisane tak, że można by o tym myśleć jak o dłuższych okresach czasu, czy Adam i jego potomkowie żyli ponad 900 lat i tak dalej.
Nie rozumiem tego dialogu, bo nie rozumiem dlaczego ręce ci opadają, kiedy ktoś mówi, że niewola babilońska była tylko dlatego, że Biblia tak mówi. Jeśli wierzę, że Biblia jest Słowem Bożym i mówi, że coś było, to wg mnie tak właśnie było, bo Bóg nie kłamie. Biblia została napisana przez ludzi, którzy mogli popełniać błędy, ale jest różnica między błędem a kłamstwem.
To że udowadniasz na tym blogu, że archeologia potwierdza to co mówi Biblia, jeszcze nie oznacza, że wierzysz we wszystko co tam pisze, a ponieważ nie rozumiem aluzji, to o ile nie masz nic przeciwko, żeby mi odpowiedzieć na tamte pytania, to prosiłabym o proste i zwięzłe odpowiedzi, bo to co mi napisałaś nie odpowiada na pytania.
Popraw mnie jeśli się mylę, ale dla mnie ten komentarz jest strasznie negatywnie nacechowany.
Na dzień dobry zakładasz, że autorka bloga się myli.
Zastanawiasz się, co jest nie tak w tym dialogu.
1J 4,1 „Umiłowani, nie dowierzajcie każdemu duchowi, ale badajcie duchy, czy są z Boga, gdyż wielu fałszywych proroków pojawiło się na świecie.”
I teraz co zrobisz jak przyjdę do Ciebie i powiem, słuchaj mam tu książkę z spisanymi słowami Boga?
Zaufasz mi od razu, czy może sprawdzić czy w tej książce nie ma wierutnych bzdur i kłamstw?
Teraz jeśli Biblia by mówiła, coś niezgodnego z faktami naukowymi to też by jej wierzyłaś? Np w pierwszym wieku ludzi latali w kosmos.
Dobrym podejściem jest natomiast. Słuchaj mam tu księgę z spisanymi słowami Boga i wydarzenia z życia jego ludu. Proszę sprawdź w historii, czy miejsca i czasy się zgadzają. Sprawdzenie to pozwoli ci ją uwierzytelnić.
„To że udowadniasz na tym blogu, że archeologia potwierdza to co mówi Biblia, jeszcze nie oznacza, że wierzysz we wszystko co tam pisze,”
Nie znasz kobiety, a już ją osądziłaś.
Zresztą można być teologiem nie wierząc w Boga. Nawet gdyby autorka była ateistką, czy cokolwiek by to zmieniło?
Jeśli wierzę, że Biblia jest Słowem Bożym i mówi, że coś było, to wg mnie tak właśnie było, bo Bóg nie kłamie.
Daniel opisywał potwory z wieloma głowami. Apokalipsa mówi o wielkiej nierządnicy. Ciężko te fragmenty brać inaczej niż przez przypowieści.
Mt 5, 28-30 A Ja wam powiadam, że każdy kto patrzy na niewiastę i pożąda jej, już popełnił z nią cudzołóstwo w sercu swoim. (29) Jeśli tedy prawe oko twoje gorszy cię, wyłup je i odrzuć od siebie, albowiem będzie pożyteczniej dla ciebie, że zginie jeden z członków twoich, niż żeby całe ciało twoje miało pójść do piekła. (30) A jeśli prawa ręka twoja cię gorszy, odetnij ją i odrzuć od siebie, albowiem będzie pożyteczniej dla ciebie, że zginie jeden z członków twoich, niż żeby miało całe ciało twoje znaleźć się w piekle.
O co chodzi w tym fragmencie? Mam nadziej, że nie wyrwałaś sobie nic z ciała. Gdyby brać dosłownie ten opis to wszyscy chrześcijanie powinni być kalekami.
Jak widzisz to że jest opis tego, że Bóg stworzył świat w 6 dni faktycznie czy nie to co za różnica?
Wiesz, że przy zmianach w grawitacji i prędkości zmienia się upływ czasu. To co dla nas jest godziną, dla postronnego obserwatora może być wiekami.
No i ciekawi mnie też czy wierzysz, że Bóg stworzył świat w 7 dni.
Przy okazji to Bóg stworzył świat w 6 dni. 7 dzień był dniem odpoczynku.
Zamiast cieszyć się, że znalazł się ktoś chętny dzielić swoja wiedzą na temat archeologi i archeologi przez pryzmat Biblii. Ktoś kto pokazuje, że Biblia to nie książka napisana przez „naprutych winem i palących jakieś zioła” ludzi, tylko zapis faktów potwierdzonych przez wykopaliska.
Na prawdę nie rozumiem niektórych chrześcijan, zamiast grać do jednej bramki kopiemy się po kostkach.
Może słowo bajka to złe słowo(bajka nie tylko służy do zabawy, bo zwykle zawiera jakąś naukę, więc może nie takie złe) ale chodzi o coś co nie miało miejsca, i chodzi mi tu o wszystkie opowieści w Biblii, a nie proroctwa (ale na przykład o fakt, czy ci prorocy faktycznie prorokowali)
Chwilka, bo teraz to ja nie rozumiem.
Proroctwa są częścią Biblii, opowieści zawartej w tej księdze, mieszczą się więc w twoim „chodzi mi tu o wszystkie opowieści w Biblii”.
Nie uznajesz za fakt treści proroctwa ale samo prorokowanie… Pogubiłam się.
Dla mnie treść proroctwa jest podana w Biblii, skoro mam tekst to był i jego autor.
Postacie jak Jeremiasz, Baruch, Daniel itd. są dla mnie postaciami historycznymi.
czy Pieśń nad pieśniami,
Czego nie rozumiesz w mojej odpowiedzi na temat „Pieśni nad Pieśniami” którą dałam ci w poprzednim wpisie?
chodzi mi o każdą pojedynczą rzecz w Biblii, o której pisze, że miała miejsce, tak jak została opisana,
To zapytam o „Pieśń nad Pieśniami” : chcesz mi powiedzieć, że wierzysz, że para młodych kochanków pieściła się tu i tam na pastwiskach izraelskich, konkretna dziewczyna opalona od słońca i młodzian; były te ich zaloty tak istotne, że zostały włączone do Biblii i należy każdą scenę w tym erotyku traktować jedynie dosłownie jako opis faktycznego wydarzenia?
no więc właśnie czy Bóg stworzył świat w 6 literalnych dni, bo nie zostało to napisane tak, że można by o tym myśleć jak o dłuższych okresach czasu,
Tu sporo tłumaczy i znawców hebrajskiego by z tobą polemizowało.
Czego nie rozumiesz w mojej odpowiedzi jak podchodzę do tego w jakim czasie Bóg stworzył wszystko?
czy Adam i jego potomkowie żyli ponad 900 lat
Na temat kalendarzy jest druga część tego artykułu. Szkoda, że jej nie doczytałaś. Liczenie lat, długość doby, roku to nie są jednoznaczne pojęcia. Kiedyś, przed Potopem, ludzie żyli dłużej, później czas ich życia został przez boga skrócony do 120 lat. Tak mówi Biblia. Czy ich 900 lat było równe z naszym 900 latami nie wiem i raczej w to wątpię. Wynika to z prostej obserwacji, jakie zmiany w długości czasu obrotu kuli ziemskiej zachodzą podczas lokalnych kataklizmów jak niedawne trzęsienia ziemi w Chile, Japonii.
Skoro mały lokalny kataklizm potrafi zmieniać kąt nachylenia globu, długość doby to jakie zmiany musiał przynieść większy, taki kontynentalny jak choćby ten o którym pisałam TU, o Potopie nie wspominając nawet.
i tak dalej.
?
Nie rozumiem tego dialogu, bo nie rozumiem dlaczego ręce ci opadają, kiedy ktoś mówi, że niewola babilońska była tylko dlatego, że Biblia tak mówi. Jeśli wierzę, że Biblia jest Słowem Bożym i mówi, że coś było, to wg mnie tak właśnie było, bo Bóg nie kłamie. Biblia została napisana przez ludzi, którzy mogli popełniać błędy, ale jest różnica między błędem a kłamstwem.
Rozmawiasz w tym dialogu z osobą, która nie traktuje Biblii jako autorytetu w jakiejkolwiek sprawie.
Czy uważasz, że dla niej dowodem na powiedzmy te niewolę babilońską jest to, że ta książka tak mówi?
Wiarygodności opisanych w Biblii wydarzeń, nie da się potwierdzić, powołując się na tekst Biblii.
Potrzebny dowód ze źródła, które ta osoba uznaje za wiarygodne np. wykopaliska, inne zapisy starożytne mówiące o tym, itd.
To że udowadniasz na tym blogu, że archeologia potwierdza to co mówi Biblia, jeszcze nie oznacza, że wierzysz we wszystko co tam pisze, a ponieważ nie rozumiem aluzji, to o ile nie masz nic przeciwko, żeby mi odpowiedzieć na tamte pytania, to prosiłabym o proste i zwięzłe odpowiedzi, bo to co mi napisałaś nie odpowiada na pytania.
Odpowiadam na twoje pytania.
Ciebie jednak nie interesuje – tak wnioskuje z tej dyskusji – czy jestem chrześcijanką, wierze w Boga Biblii, ale czy wierze dokładnie tak jak ty sobie wyobrażasz, że wierzyć należy.
Jest strona „O Podkopie” jest i Kwadrans.
Poczytaj, posłuchaj.
Ten dialog ma taki sam wydźwięk jak ostatnie badanie któregoś z dziennikarzy, który w Krakowie przepytywał w Krakowie- co i kto myśli nt wprowadzenia do polskich szkol nauki cyfr arabskich. Reakcje Polaków- ZGROZA!!!
W Biblię – i to głównie Stary testament jako źródło historyczne- jak najbardziej wierzę-nie uznaję jednak jej boskiego patronatu.
Szczerze mówiąc przeszkadza mi świadomość zrzucania swoich wielu haniebnych uczynków na słowo boskie i odgórny nakaz.
Lektura St.Testamentu- jeszcze w czasach licealnych mną wstrząsnęła. Można powiedzieć- że to opis innych czasów, ale… cóż, mnie lektura Biblii dość trwale odsunęła od religii- nie tylko chrześcijańskiej.
Ta sonda była przeprowadzona przez jutubera, niejakiego Krzysztofa Wójtowicza. Poczytaj w necie a znajdziesz masę zastrzeżeń i poprawiony filmik z zamazanymi twarzami niektórych pytanych osób. Wszystko za sprawą manipulacji jakiej miał dopuścić się ów promujący siebie obecnie jako publicysta pan od reklamy, internetu. Dziennikarstwo bywa stronnicze, subiektywne ale ….wszystko ma swoje granice.
Zauważ, że część ludzi mówi w sondzie o języku, nauce języka, itp. – zastanawiające, na jakie pytanie odpowiadają ci ludzie, bo najwyraźniej nie o cyfry.
Jeżeli chodzi o Biblię i tę cześć twojego komentarza „Szczerze mówiąc przeszkadza mi świadomość zrzucania swoich wielu haniebnych uczynków na słowo boskie i odgórny nakaz. Lektura St.Testamentu- jeszcze w czasach licealnych mną wstrząsnęła. Można powiedzieć- że to opis innych czasów, ale… cóż, mnie lektura Biblii dość trwale odsunęła od religii- nie tylko chrześcijańskiej.” – jeżeli chcesz możemy kontynuować rozmowę mailową 🙂
Beato!
Dobrze, że powstał ten artykuł. Temat jest jednak, jak dla mnie, dość „oklepany” tzn. omówiony już w sposób popularnonaukowy chociażby przez Kosidowskiego w „Opowieściach biblijnych”. Osobiście uważam, że: 1) Hebrajczycy nie przetrwaliby w spokoju pobytu w lewancie podczas tzw. najazdu Ludów Morza datowanego na przełom XII/XI w. p.n.e., co stawia pod znakiem zapytania ich wczejśniejszy pobyr na tym terenie; 2) dużą role musiały odgrywać te plemiona, które sumarycznie określane są jako Samaria – miały własną świętą górę, dogadywały się z plemionami kanaanejskimi tworząc wspólne świątynie u jej podnoża (wykopaliska archeologiczne i to oni być może stali za upadkiem Jerycha, wcześniejszym o jakieś circa about 150 lat od wejścia plemion Judy do Kanaanu. Kosidowskiego czytałem w będąc podstawówce (ponad 40 lat temu).
Masz chyba złe wyobrażenie tego, czym były tzw. Ludy Morza i jak wyglądała ich inwazja na Bliski Wschód. Nie była to zorganizowana armia zostawiająca po swoim przejściu spaloną ziemię. Nie była to również jedna grupa etniczna, a poruszenie wśród wielu ludów, które zaczęły przesuwać się na południe. Co było tego powodem nie wiadomo. Nie eksterminowały one całych narodów w ziemiach, przez które szły. Destabilizowały jednak królestwa, spowodowały upadek np. imperium Hetytów, były groźne dla systemów władzy, organizacji królestw.
Czy przez „dużą role musiały odgrywać te plemiona, które sumarycznie określane są jako Samaria” rozumiesz królestwo Izraela ze stolicą w Samarii?
No ale chyba nie bo to coś „sumarycznie określane są jako Samaria”, jak napisałeś, mogło stać za upadkiem Jerycha. Jednak zniszczenie Jerycha – obojętnie które, dzieli kilka ładnych wieków od powstania Samarii.
Obawiam się, że jest tu echo wigilijnego grochu z kapustą:
stolica północnego królestwa, Lud z kart Biblii – Samarytanie i kraina, zmieszane w jednym daniu jako owe „dużą role musiały odgrywać te plemiona, które sumarycznie określane są jako Samaria”.
Beato! Dziękuję za odpowiedź!
Zgadzam się „całkiem całkowicie”. A „nawet bardziej” – mam na myśli, że np. wyjść z Egiptu (exodusów) różnych plemion mogło być kilka ale opisano tylko jedno. W czasie, gdy nastąpił opisywany exodus, w Lewancie mogły już egzystować plemiona wierzące w Jahwe. Uważam, że prawda – przeważnie- leży „gdzieś pośrodku”. Wszelkie skrajności w opisywaniu prowadzą tylko do tzw. jednoznacznych wniosków, które komuś po prostu pasują (np. ortodoksyjnym fundamentalistom itp.). Oczywiście „pomyliłem a raczej pomięszałem” Samarię z Samarytanką ale szukałem po prostu drogi (może na skróty) by wyjaśnić różne nieścisłości między Biblią a archeologią, np. wcześniejsze zburzenie Jerycha. Obecnie przyjmuje się też, że padło ono ofiarą trzęsienia ziemi i to ok. 300 lat przed Jozuem. Którym Jozuem (bo to oznacza wodza)? Nie wiem.
Np. taka dygresja: ktoś mi kiedyś powiedział, że narodowość, pochodzenie żydowskie opisywane jest w linii matrylinearnej, czyli po matce, babce itd. A z kolei Biblia mówi, że po Wyjściu książęta hebrajscy żenili się np. z Moabitkami (co było piętnowane przez Sędziów). Efektem takich związków, zgodnie z powyższą regułą matrylinearną, mogli być tylko mali Moabici a nie Żydzi…
Bez urazy, ale bardzo kombinujesz.
Co Samarytanka miała z tym wspólnego i po co jeszcze ją w to wmieszałeś???
W Kanaanie również czczono Boga Abrahama, Izaaka i Jakuba, mówi o tym Biblia. Masz kapłana Melchizedeka, więc była i świątynia, i wierzący.
Widzisz w Biblii gdzieś rodowody podawane w linii matki?
Ja nie.
Starożytny judaizm skupiony był wokół świątyni a ten współczesny to dwa różne systemy religijne.
By wyjaśnić to, co nazywasz „nieścisłościami między Biblią a archeologią”, wystarczy bez uprzedzeń przyjrzeć się tematowi.
O Biblii można powiedzieć, że ma ten sam przekaz o dawnych wydarzeniach od tysiącleci.
Archeologia to nowa nauka, która liczy ledwie dwa stulecia z okładem. Jej odkrycia z początku XX wieku a dzisiaj to całkiem nowa odsłona wielu miejsc, czasów itp. Potwierdza ona wiarygodność Biblii jako źródła historycznego, nie odwrotnie – to między innymi pokazuje na Podkopie.
Jerycho to ulubiony „dowód na nieścisłości biblijne”. Uparcie wskazuje się tu XIII wiek p.n.e. jako rzekome czasy Jozuego.
O datowaniu wydarzeń biblijnych są na Podkopie 4 artykuły, do których odsyłam. Jerycho i Biblia nie gryzą się, ale o tym napisze kiedyś artykuł, jak Bóg da. Na komentarz to za dużo tekstu.
Beato!
Dziękuję za odpowiedź! Ciekawie piszesz i miło się z Tobą gawędzi oraz dyskutuje. Uważam jednak osobiście, że w Biblii i archeologii to jest właśnie najciekawsze, czego jeszcze nie rozumiemy, nie wiemy. Weźmy np. fragment: „I będziecie przestrzegać przaśników; albowiem w ten dzień wywiodłem wojska wasze z ziemi Egipskiej;” (Ks. Wyjścia 12,1-18). Zazwyczaj Exodus jawi się nam (i w przedstawieniach, filmach rozlicznych narracjach) jako wyjście uciemiężonego narodu, z kobietami, starcami dziećmi, uciekającego przed uzbrojonymi egipskimi ciemiężcami – tymczasem Biblia wyraźnie podaje, że uciekinierzy mieli swoje wojska.
Kolejna zagadka: Ramzes II – jego ojciec Ramzes I i sym Merenptah wywodzili się z Avaris – miasta Hyksosów! Czy nie mogli być zatem potomkami Hyksosów? Czy ich (nowa) dynastia nie była zatem „hyksoska”? – aczkolwiek w ziemi Górnego Egiptu (nie tylko Dolnego), czyli już „legalnie egipska”? Azali Józef też nie był „drugim po faraonie”? I dlaczego potomkowie Jakuba (późniejsi Samarytanie) skłócili się z potomkami Dawida?
Niektóre takie fragmenty historii Izraela w miarę dobrze znamy, np. konflikt Omriego z Zimrim. Zimri (dowódca oddziału rydwanów króla) zabił króla i sam się nim ogłosił. Omri (dowódca innej części wojsk) z nim walczył i ostatecznie zwyciężył (eliminując po 4 latach jeszcze jednego kandydata do tronu), zakładając dynastię Omrydów. Taki przykład – jak kalka – może sugerować jakie były rzeczywiste przyczyny innych „niezrozumiałych” lub „nielogicznych” zdarzeń opisanych w Biblii.
Dalej Salomon dobrze żył z faraonem (był jego zięciem), Moabici wcześniej brali Hebrajczyków za Egipcjan, zaś Hebrajczycy wyszli z Egiptu wraz ze swym wojskiem. Gdzie je uzbroili? Czy dopiero na pustyni? Czy wcześniej pod czujnym okiem faraona? Wychodząc, mieli złoto wzięte od swych gospodarzy, aby uczcić swego Pana na pustyni – ale skąd mieli uzbrojenie? Może wcześniej byli „legalnymi” oddziałami faraona? A może tylko jakaś ich część, „hyksoska” (?)
Z pewnością naród wybrany jest (był) narodem Sędziów (a potem kapłanów np. saduceuszy lub faryzeuszy) – bez nich i ich przykazań, władzy, budowy świątyni, byłoby to tylko kilkanaście plemion, które miałyby albo wspólną, czasem oddzielną historię (teraz jest inaczej, bo nie ma świątyni, która jest zburzona). Dlatego ci Sędziowie, prorocy i inni autorzy Ksiąg Świętych naciskali na „spójność ich wspólnej historii” opisanej w Biblii. A w rzeczywistości ta spójność nie zawsze musiała mieć miejsce – co nie było spójne, tego nie opisano lub pominięto później lub zmieniono. Np. nazwy miast lub imiona albo inne nazwy np. miar i wag były aktualizowane (updatowane 🙂 )
P.S. Napisałem kilka komentarzy i kilka z nich prześledziłem wraz z Twymi odpowiedziami, ale nie wszystkie. Czy jest jakaś kwerenda, taka że mogę po swoim loginie znaleźć w tej witrynie, co wcześniej „wypisywałem”? Z góry Ci dziękuję i miłego dnia Ci życzę!!!
Wyjścia 12;17 nazywa cały naród wychodzący z Egiptu słowem, które można przetłumaczyć jako zastęp, wojsko. To coś jak chrześcijanie będący żołnierzami Chrystusa 2 Tymoteusza 2;3.
https://www.blueletterbible.org/lexicon/h6635/kjv/wlc/0-1/
Ramzes I i II nie byli Hyksosami. Żyli w XIII wieku p.n.e. Pochodził z Pi-Ramesse nie Awaris.
Hyskosi zostali wypędzeni w XVI wieku p.n.e.
Przeczytaj „Powstanie i upadek starożytnego Egiptu” Toby Wilkinsona. Dobrze i ciekawie napisane, szybko się czyta.
Samarytanie to nie potomkowie Jakuba. Dawid był potomkiem Jakuba.
Izrael nie był narodem Sędziów, to Sędziowie w pewnym okresie rządzili/kierowali nim. Faryzeusze i saduceusze to stronnictwa religijne i polityczne, nie kapłani. Nie oni dali narodowi Prawo, zbudowali świątynię.
Sięgnij proszę po podręcznik do starożytności, bo mieszasz okresy, ludy, fakty i budujesz na tym grochu z kapustą dziwne teorie.
Dodając komentarz zaznaczasz, że chcesz dostawać powiadomienia o odpowiedziach.
Generalnie sadeuceuszami nazywano tych, którxy kierowali się wyłącznie Torą (?) tzn. zatwierdzonymi, głównymi księgami ST. Np. Zachariasz był saduceuszem i kapłanem zarazem. Faryzeuszami byli nazywani ci, którzy zajmowali się komentowaniem Pisma w celu jego wykładni (np. aktualnej do danych czasów np. wypędzenia czy powrotu z Babilonu); byli wśród nich np. rabini (nauczyciele). Może napisałem w skrócie o tych Sędziach-przewodnikach narodu żydowskiego ale chodziło mi o wszystkich przywódców, głównie duchowych, religijnych, których celem było spajanie tego narodu, pouczanie i kierowanie na drogę zgodną z pismem.
Książki podane przez Ciebie są na pewno ciekawe, jednak z braku czasu obecnie obejrzałem zamiast czytać krótki film-prezentację badań archeologicznych o Avaris i Pi-Ramesse. Zaciekawiło mnie głównie to, co mnie fascynuje: freski minojskie w Avaris, spotykane oprócz Krety jeszcze tylko w Qatna i Alalakh no i całe tło przybycia Hyksosów na tle osłabienia Egiptu pod koniec II okresu przejściowego. Również funkcjonowanie portu Avaris już po przeganianiu wojsk Hyksosów i założeniu Pi-Ramesse, mimo, że założono je chyba 2 km od Avaris, z własną bazą okrętów egipskich.
Fascynujących jest również wiele innych rzeczy w Egipcie starożytnym, np. bazaltowe naczynia: misy, amfory z 4 tysiąclecia p.n.e. Ile czasu zajęło ich wykonanie? Kogo było na nie stać?
Za każdym razem, gdy publikuję komentarz zaznaczam obydwie kratki poniżej – nigdy nie otrzymałem żadnego powiadomienia. W spamie na witrynie internetowej mojego e-maila też nic nie ma.
Stronnictwa te działały na przełomie tysiącleci, między II wiekiem p.n.e. a I n.e. Różnice między saduceuszami a faryzeuszami były o wiele głębsze. Ci pierwsi to kapłani, arystokracja, bogacze. Drudzy pochodzili z niższych klas, byli „normalnymi” ludźmi.
Mieli inne podejście do polityki i Rzymian – saduceusze nie mieli nic przeciw hellenizacji czy romanizacji, zaś faryzeusze byli wrogami tych zmian w narodzie i chcieli je wykorzenić, uniemożliwić.
Saduceusze uznawali tylko Torę Pisaną (pierwsze pięć ksiąg tego co dzisiaj nazywamy Starym Testamentem), faryzeusze także Torę Ustną (wyjaśnienie, komentarz, interpretacja Tory Pisanej, przekazywana ustnie, później spisana jako Midrasz, Miszna a ostatecznie Talmud). Bardzo różniła ich doktryna. Saduceusze odrzucali wszystko co nadnaturalne, duchowe jak anioły, demony, zmartwychwstanie itd. Faryzeusze wierzyli w świat duchowy.
Nie wiem, dlaczego nie otrzymujesz powiadomień, skoro zaznaczyłeś odpowiednie miejsce pisząc komentarz. Sprawdziłam w na innych mailach działa to dobrze.