Miejsce takie jak Megiddo, obecne w świadomości pokoleń i narodów od dwóch tysiącleci powinno być jednym z pierwszych do których dotarli badacze a jednak tak się nie stało.
Historia wykopalisk w Megiddo
Dopiero w latach 1902-1905 przeprowadzono tu pierwsze prace wykopaliskowe. Niemieckie Towarzystwo Orientalne wysłało tam Gottlieba Schumachera. Później nastąpiła przerwa i przez dwie dekady nikt tam nie kopał, nie zaglądał co kryje się pod piachem.
W 1925 roku przybyli Amerykanie z The Oriental Institute of the University of Chicago. Prace prowadzono z niesamowitym rozmachem aż do wybuchu II Wojny Światowej. Trzymając się w zasadzie wschodniej strony przekopali 20 poziomów miasta i to oni odsłonili mury, bramy, pałace, świątynię, niesamowity system kanałów dostarczający miastu wodę i tzw. stajnie Salomona.
Po tych spektakularnych odkryciach znowu nastąpiła dłuższa przerwa w wykopaliskach. Dopiero w latach 1960-1972 z ramienia Uniwersytetu Hebrajskiego prowadził tam wykopaliska Yigael Yadin.
To bardzo ciekawa postać. Był synem znanego archeologa, badacza zwojów znad Morza Martwego Eliezera Sukenika. Nazwisko ma polskie brzmienie bo Eliezer urodził się w Białymstoku. Sam Yigael Yadin jako 15 latek wstąpił do Hagany i kolejne 20 lat był żołnierzem. Po odejściu z wojska poszedł w ślady ojca, jego pasją była archeologia. Badał Chazor, Megiddo, zwoje znad Morza Martwego. Był jednym z najwybitniejszych archeologów biblijnych, ale i wojskowych izraelskich.
Odkopał między innymi ruiny ogromnego pałacu. Kopał w miejscach i warstwach pochodzących z okresu, w którym według Biblii rządził Dawid i Salomon.
Gdy pojawiają się ci dwaj królowie jako możliwi budowniczowie to na bank zaczyna się spór archeologów o to, że nie takie datowanie bo znalezione warstwy są ciut młodsze lub ciut starsze niż lata gdy ta dwójka stąpała po ziemskim padole, a to, że ci królowie nie mogli istnieć więc i budowle choć datowane są na czas ich panowania nie mają z nimi nic wspólnego. Jest i grupa takich, którzy wszędzie widzą ślady Salomona. Doszukują się ich trochę na siłę, zamiast zwyczajnie poczekać. Każdy kolejny sezon wykopaliskowy to nowe odkrycia, nowe dokumenty zapisane starożytnym pismem. Wystarczy trzymać się faktów/znalezisk a do wszelkich interpretacji podchodzić z dystansem.
W 1994 roku prace na tellu przejął Uniwersytet w Tel Avivie. Na początku prowadzono wykopaliska rok w rok do 1998 roku. Od roku 2000 do dzisiaj są prowadzone co drugi sezon. Ostatnie prace właśnie zakończono. Na nowe wieści co odsłonili archeolodzy w Megiddo musimy poczekać do 2014 roku.
Złoty skarb z Megiddo
Podczas prac wykopaliskowych w sezonie 2010 w jednym z domów w północnej części miasta, w warstwach datowanych na 1100 r. p.n.e. odnaleziono garnek. Było to niedaleko miejsca gdzie wcześniej odkopano doskonale zachowane przedmioty z kości słoniowej.
Na nic niezwykłego nie zanosiło się po jego odnalezieniu. Taki sobie gliniany garnek za to czymś dość ciężkim wypełniony. Informacje o garnku i jego zawartości pojawiły się w prasie dopiero w maju tego roku. Powód opóźnienia jest dość prozaiczny. Musiał odczekać w kolejce na analizę osadów i wreszcie oczyszczenie.
Na przykładzie tego garnka i jego zawartości chcę wam pokazać jak łatwo snuć opowieść o starych czasach i zapomnieć o trzymaniu się faktów, jak czasem łatwo uznać czyjąś interpretację za fakt.
Gdzie ukryto garnek ze skarbem?
Hm… on sobie po prostu stał w rogu pokoju. Biżuterię zawinięto w szmatkę, włożono do garnka, odstawiono w róg pokoju, przykryto misą.
Dlaczego więc mowa o odnalezieniu ukrytego skarbu ?
Ano bo tak nazwał to znalezisko jeden z głównych archeologów pracujących obecnie w Megiddo. Na widoku stał według niego, bo właściciel nie miał czasu go zakopać. Jak się domyślacie nawet właściciel skarbu został zidentyfikowany – wielce prawdopodobnym miała to być kobieta, Kananejka.
Tak to do znaleziska dorobiono historię, która w prasie żyje już własnym życiem.
A co jeżeli właścicielem był kupiec egipski handlujący biżuterią ?
Równie prawdopodobne.
Być może to złodziej zostawił łup w rogu pokoju, a nie wrócił po niego bo wpadł i go ktoś uśmiercił ? Dlaczego by nie.
Wiemy co znaleziono – garnek plus zawartość. Nie mamy pojęcia kim był jego właściciel. Możemy jedynie snuć mniej lub bardziej prawdopodobne przypuszczenia.
Nie wiemy nawet czy był garnek z jego cenną zawartością ukryty. Mało prawdopodobne. No chyba, że stawianie na widoku to metoda ukrywania cennych rzeczy.
Co zawierał garnek gdy wreszcie badacze dobrali się do jego zawartości?
W tkaninę owinięto złotą biżuterię. To jedno z najbogatszych tego typu znalezisk na tym terenie. W jednym miejscu znalazło się ponad 1000 złotych, srebrnych i karneolowych – to czerwono-pomarańczowy kamień, koralików, złota biżuteria, którą stanowiły głównie kolczyki. Większość to półksiężycowate popularne w tym czasie w Kanaanie ozdoby, ale był i jeden dość niezwykły zdobiony malutką figurką kozy lub koziorożca jak to coś rozszyfrowali badacze.
Powiem szczerze, że jak dla mnie może to być nawet Wielki Ptak z Ulicy Sezamkowej, zresztą zobaczcie sami pod ty linkiem .
Jeżeli chodzi o datowanie to może to być okres gdy Megiddo podlegało Egiptowi lub tuż po tym okresie. Nie mamy podstaw by wydatować dokładniej znalezisko. Podaje się 1100 r. p.n.e. ale prawda jest taka, że właściwsze byłoby podawanie pierwszych dekad XII w. p.n.e.Zbyt precyzyjna data nie ma tu podstaw.
Kto dominował i rządził miastem w dniach gdy ustawiono w rogu pokoju garnek z biżuterią nie wiemy. Mogli to być Egipcjanie, a mogli Kananejczycy.
Jeden garnek a tyle możliwych interpretacji i snucia opowieści o starych czasach. Bajanie zawsze układ się w stronę światopoglądu snującego opowieść i o tym warto pamiętać.
Beata
„Na nowe wieści co odsłonili archeolodzy w Megiddo musimy poczekać do 2014 roku.”
Coś strasznie powolni ci archeolodzy, pewnie w 2014 wyjdzie najlepsza wersja czyjejś interpretacji 🙂
Dla mnie ten kolczyk przedstawia kogoś siedzącego na siodle (pewnie czyjeś dziecko) lub kogoś załatwiającego się 😉