Kraj faraonów, to dziwne i ciekawe miejsce pod wieloma względami.
Jeżeli chodzi o modę i jej wpływ na społeczeństwo, stanowi przykład wyjątkowej odporności na wszelkie zmiany, wpływy i nowinki.
Egipcjanie ubierali się tak samo przez tysiąclecia.
Od początków istnienia państwa, czyli mniej więcej 3100 p. n.e. do czasów Aleksandra Wielkiego, zmiany jakie zaszły w tym elemencie życia mieszkańców Egiptu, były minimalne.
No może w okresie wielkich podbojów Totmesa III i panowania Ramzesa Wielkiego, trochę tych importów modowych z Bliskiego Wschodu napłynęło do Egiptu. Ale nie była to jakaś widoczna rewolucja w modzie, ot małe wpływy, inspiracje raczej tkaninami i ubiorem, rodem z Azji.
Egipcjanie zawsze różnili się stylem życia, wyglądem i zwyczajami od bliższych i dalszych ludów, z którymi mieli kontakt. Podkreślali tę swoją inność, niechętnie przyjmowali coś od obcych. Dlatego, na malowidłach egipskich, tak łatwo rozpoznać wszelkich obcych przybyszów do kraju nad Nilem.
Obojętnie, czy byli to dyplomaci, kupcy, najemni żołnierze, pasterze, najeźdźcy czy niewolnicy, różnili się ubiorem, ozdobami, fryzurami od Egipcjan.
To akurat, dla badających przeszłość tego miejsca jest dobre.
Łatwo rozpoznać z kim, w jakich momentach historii, faraonowie mieli kontakty, prowadzili wojny, handlowali.
Czy jednak taka modoodporność na zmiany jest normalna?
Patrząc na nasze czasy, szybkość zmian w modzie, byli dziwakami.
Nosili przez tysiąclecia te same tkaniny, tak samo omotane wkoło ciała, ten sam fason sandałów i skarpetek – tak skarpetek, bo Egipcjanie nie uznawali tego za wpadkę modową i podobnie jak dzisiaj, niektórzy nasi rodacy, zakładali je do sandałów.
W Egipcie nosiło się len.
Z lnu tkano grubsze, powszedniejsze tkaniny i bardzo delikatne, cienkie, wręcz eteryczne, które potrafią zadziwiać swoją przejrzystością, delikatnością bardzo cienkich nici, pięknym splotem.
Szczerze mówiąc, to nie bardzo wiemy jakim cudem, takie coś wychodziło spod ich krosien.
Co jeszcze ciekawsze, to fakt, że takie delikatne lny, tkali prawie od zawsze, sądząc po utrwalonych na wizerunkach ubraniach, jakimi się okrywali oraz ocalałych tkaninach.
Len uznawali za czysty.
Ma to swoje logiczne wyjaśnienie. Jest pochodzenia roślinnego, więc nic nie trzeba zabić by go zdobyć, sprawdza się idealnie w gorącym klimacie, łatwo utrzymać go w czystości, można z niego tkać luksusowe tkaniny, takie do użytku powszedniego, wytrzymałe płótno na żagle, pleść sznury, itp.
Roślina idealna!
Len, był uznawany za czystą tkaninę, nie tylko w Egipcie.
Cenili go w Mezopotamii ale i dawnym Izraelu.
Szata kapłana miała być zrobiona z lnu, tak mówi Biblia.
Wełnę, jako dodatek, wprowadzili dopiero późno, właściwie to dopiero w czasach rzymskich, czy nawet bardziej bym powiedziała koptyjskich, już po upadku zachodniego cesarstwa, upowszechniła się tam jako tako.
Len nadal był podstawą.
Bawełna dotarła do Egiptu nieco wcześniej, ale była raczej ekskluzywną fanaberią.
Skór unikano. Stanowiły tabu. Mogli je nosić kapłani i król, a i to nie zawsze.
Modny Egipcjanin nosił na sobie niewiele.
Zwykle, była to przepaska upięta na biodrach, zasłaniająca tyłek, a plisowanym trójkątem z przodu zakrywająca klejnoty delikwenta.
Jedyne co się zmieniało w tym męskim okryciu, to długość tej spódniczki i fason plis z przodu.
Było to podstawowe ubranie mężczyzny, niezależnie od tego czy był faraonem, urzędnikiem czy chłopem.
Niewolnicy, zwykle musieli chodzić nago, ich więc nie biorę tu pod uwagę.
Nagości jednak Egipcjanie nie akceptowali w życiu publicznym.
Jedynie dzieci i niewolnicy mogli sobie na nią pozwolić. Świadczyła o ich pozycji, czy raczej jej braku.
Wiem, patrząc na posągi i malowidła przedstawiające bogatych Egipcjan, można się zastanawiać o co im chodzi z tą nie tolerancją nagości, bo przecież sami chodzili prawie nadzy, w mocno prześwitujących, cienkich tkaninach.
Jednak dla nich, jak widać, kawałek gazy omotany na newralgicznych częściach ciała, poniżej pasa, powodował, że czuli się ubrani.
Kobiety, zwłaszcza te z wyższych sfer, nosiły ubrania z bardzo cienkiego materiału.
Opinały ciało i sprawiały wrażenie jakby okrycia na nim nie było.
Możliwe, że były jednak drapowane, plisowane, a w rzeczywistości, nie były aż tak ciasnymi upnidupkami, na jakie wyglądają. Biorąc pod uwagę, że ten sam krój sukni, miały na sobie kobiety pracujące jest to bardzo prawdopodobne. Nie wyobrażam sobie pracy np. w ogrodzie czy jakiejkolwiek, w czymś co praktycznie zamota kostki tak, że nie można postawić kroku.
Ten model, przylegającej do ciała kiecki, jest modny i dzisiaj. Widujemy takie, zwłaszcza na czerwonym dywanie, podczas wszelakich gal.
Bywało, że ta suknia miała ramiączko, jedno lub dwa.
Czasem były na tyle grube by przykryć biust ale częściej zostawał odkryty.
Nie znaczy to, że zawsze był na wierzchu.
Szale z bardzo, bardzo cienkiego materiału, przypominającego delikatna gazę, były modnym dodatkiem. Częściej jednak okrywano się rodzajem płaszcza, peleryny, upiętego z jednego, sporego kawałka materiału.
Osłaniał on ramiona, ciało i był zamotany szarfą w ładny węzeł pod biustem.
Mógł on też być całym ubraniem w przypadku kobiet lub dodatkiem do spódniczki w wypadku mężczyzn.
Czy ubierali się jedynie tak jak na zachowanych wizerunkach?
To trudne pytanie. Nie wiemy.
O Egipcie wiemy w zasadzie tylko tyle ile mówią nam bogaci, ich groby, biblioteki. Udało się odsłonić miasta robotników. Żyło im się całkiem dobrze i można powiedzieć na poziomie.
Czy jednak ci pracujący dla faraona przy budowach byli przeciętnymi mieszkańcami kraju nad Nilem?
Może była to swego rodzaju elita wśród normalnych Egipcjan?
Tego również nie wiemy.
Teraz kilka przykładów męskich i damskich egipskich wdzianek.
Niezbędnym dodatkiem do każdego stroju są buty, wiadomo.
Egipcjanie lubili sandały i klapki przypominające przodka dzisiejszych japonek. Niektóre była naprawdę ładne i można w nich spokojnie wyjść dzisiaj wzbudzając uwagę i zazdrość szafiarek.
Były i ekstrawaganckie z zadartym nosem oraz powszednie, z grubej plecionki papirusowej.
Czasem do klapek i sandałów zakładano skarpetki.
Takie prawdziwe, grube, wyglądające jakby zrobiła je na drutach babcia dla wnuka.
Patrząc na nie myślę sobie, że jednak ci dziwni Egipcjanie, byli byli bardzo podobni do mnie.
Ciepłe skarpetki to jest to.
Nie lubię gdy mi zimno w stopy.
Beata
Uważasz, że artykuł może się komuś przydać – prześlij go dalej.
Chcesz być informowany o nowych wpisach na Podkopie subskrybuj go na maila (w bocznej kolumnie strony).
Pomożesz mi w utrzymaniu i rozwoju Podkopu stawiając mi „kawę” lub zostając Patronem Podkopu.
Teraz mogę powiedzieć tacie, że ubiera się zgodnie z modą starożytnych Egipcjan – sandały i skarpetki 🙂
Trzyma się bardzo starych wzorców. Klasyka 😉
Czy to zdjęcie podpisane „ta trójka to trzej mężczyźni” przedstawia rzeczywiście trzech mężczyzn? Osoba z lewej swoją anatomią wskazuje, że jest kobietą.
To trzej mężczyźni w różnym wieku i o różnej pozycji. Ten po lewej zajmuje najwyższą pozycje. Nosi męski strój i perukę. W Egipcie ale nie tylko, bo do niedawna w sumie na całym świecie obowiązywał ścisły dress code. Nie sugeruj się śladowym zarysem piersi u postaci po lewej. W Egipskiej sztuce mężczyźni mieli zaznaczany biust/klatę a czasem bywał on wręcz karykaturalnie duży 😉
Na zdjęciu masz przykłady takiego ubioru męskiego jak u postaci z wpisu.
Źródło