Kobiety starożytności – Rzymianka

Rzym kojarzy się zwykle z wojnami, cezarami, resztkami wielkich budowli jakie zachowały się do naszych czasów, no i prawem rzymskim, które przejęliśmy praktycznie po starożytnych.

Jak każde imperium, wielki Rzym, to jednak przede wszystkim ludzie. Bez nich nie byłoby miasta, imperium, budowli, prawa.

 

Rzymianin, to właściwie tylko mężczyzna z obywatelstwem rzymskim.

 

Jedynie oni, mieli prawa obywatelskie, swobodę życia. Chociaż nawet oni nie do końca byli wolni.

Ojciec rodziny, pater familias, miał władzę nad całą rodziną – familią. Wchodzili w nią wszyscy członkowie rodziny, nawet dorosłe dzieci, synowie mający już swoje rodziny, cała służba, niewolnicy.
Taki pater familias, był właściwie jedynym wolnym człowiekiem w rzymskiej rodzinie.
Oczywiście, ograniczało go prawo państwowe, ale nad resztą familii miał całkowitą władzę.
Decydował o ich życiu i śmierci. Z biegiem czasu, zwłaszcza w okresie cesarstwa, starano się tę dyktaturę głowy rodziny ograniczyć.

Rzymianka, urodzona jako wolna, nawet ta z najwyższych sfer, rodów senatorskich, była pod władzą ojca, męża, brata.
Rzadko udawało jej się być samodzielną, samostanowić o sobie.
Był jednak wyjątek, to westalki. Dziewczynka, która nią zostawała była wolna od władzy głowy rodu, ojca. Ograniczało ją tylko prawo państwowe, jak wszystkich zresztą i obowiązki związane z opieką nad ogniem w świątyni Westy. Te kobiety były powszechnie szanowane, cieszyły się wieloma przywilejami, ale opowiem o nich szerzej innym razem.

 

 

Rzymianki nie miały własnych imion.

 

 

Nosiły tylko imię rodowe ojca w formie żeńskiej.
Na przykład Julia, to kobieta pochodząca z rodu Juliuszów.
Do rodowego miana, dzisiaj powiedzielibyśmy nazwiska, dodawano przydomek ojca i wychodziło z tego Julia, córka Augusta. Brakowało tu właściwego imienia.

Dam wam przykład to obrazujący.
Żyje sobie dzisiaj Anna Kowalska, jej ojciec to Jan.
W Rzymie, nazwano by ją Kowalska, córka Jana.
Gdyby owa Anna miała, powiedzmy starszą siostrę, przecież mogą się w rodzinie urodzić dwie córki, to dla nas jest normalne, że każda z dziewczyn miałaby swoje imię. Siostra Anny, byłaby na przykład Agatą.
Dla Rzymianina, obydwie były by jednak tylko Kowalskie, córki Jana.

Jak rozróżniano córki, gdy było ich kilka w rodzinie mniej lub bardziej szanowanego obywatela rzymskiego?
Po prostu numerowano je.
Mielibyśmy więc Kowalską Starszą, córkę Jana, czyli Agatę i Kowalską Młodszą, córkę Jana, czyli Annę.

 


Brak imienia, daje do myślenia i mówi coś o wartości osoby dla rodu.


 

 

Zresztą, gdy rodziła się córka nie znaczyło to, że będzie żyła, będzie uznana za córkę.
W rodzinie rzymskiej, o tym, czy dziecko będzie żyło i na jakich prawach decydował ojciec, mąż.
Po urodzeniu szkraba, kobietom musiały bić nerwowo serca, gdy spoglądały na leżącego na ziemi, dopiero co urodzonego przez nie w bólu malucha i czekały na decyzję, czy dziecko będzie mogło żyć.
Ojciec musiał podnieść dziecko, by uznać je za swoje, by mogło żyć.
Czasem nie podnosił, ale kazał żywić, tak bywało często w przypadku dziewczynek.
Nie należało też do rzadkości, że kazał dziecko wystawić za próg domu, a mówiąc wprost, wywalić jak śmiecia. Matka dziecka, żona owego Rzymianina, nie miała tu nic do powiedzenia.

 

 

Brązowa figurka dziecka z przełomu er. Może to być mała Rzymianka lub Greczynka. Źródło.

Brązowa figurka dziecka z przełomu er. Może to być mała Rzymianka lub Greczynka.
Metropolitan Museum of Art. Domena publiczna

 

 

Co działo się z porzuconymi dziećmi, urodzonymi z wolnych rodziców?

Część umierała, część była przygarniana przez ludzi, zwykle tych niedobrej woli.
Często stawały się niewolnikami.
Możecie się domyśleć, że dziewczynki były chętniej przygarniane, bo można było na nich szybko zarobić, robiąc z nich prostytutki.

Nie zawsze była to też dobra, bezpieczna inwestycja dla znalazcy, ponieważ prawo rzymskie, było czasem równie pokręcone, jak polskie przepisy podatkowe.
Ojciec, który porzucał dziecko, skazując je na możliwą śmierć, nadal miał jednak nad nim władzę i pełnie praw do niego, gdyby przeżyło jakimś cudem.
Gdy taki tatuś, Rzymianin, rozpoznał w znajdzie, która podrosła, ktoś ją wykarmił, uczył, czasem wychował jak swoje własne dziecko, swojego wyrzuconego jak śmieć za próg domu potomka, miał prawo go sobie zabrać. Jak możecie się domyślać, opłacało się odzyskać odchowanego syna, którego można było wciągnąć do rodu lub dobrze sprzedać. Tak, sprzedać, bo ojcowie mieli możliwość sprzedawania i oddawania w zastaw członków familii.
Córka, która była prostytutką, nie była już tak łakomym kąskiem do odzyskania przez tatusia, no chyba że była ładna i można było zarobić.

 

Urodzić się w rodzinie rzymskiej, przed czasami cesarza Augusta, to była dla kobiety nieciekawa perspektywa życia.

 

 

Jeszcze mała uwaga, o stosunku liczbowym oficjalnie urodzonych dzieci wolnych obywateli, to znaczy tych maluchów, które zostały przez ojca podniesione z ziemi po urodzeniu i uznane za potomka.
Była w Rzymie ogromna dysproporcja między dziewczynkami i chłopcami. Oficjalnie rodziło się ich 1 do 5.
Wyobrażacie sobie, że jest tylko 20 dziewczynek na 100 chłopców?
W dzisiejszych Chinach, gdzie masowo wręcz usuwa się ciążę, gdy ma się rodzić dziewczynka, ta proporcja wynosi 100 do 117.
To porównanie dobrze pokazuje jaka była skala porzucania dziewczynek w Rzymie, przez wolnych obywateli tego kwitnącego i bogatego imperium.

 

 

 

Rzymska rodzina z II/III w n.e. Żródło

Rzymska rodzina z II/III w n.e.
Metropolitan Museum of Art Domena publiczna.

 

 

Nie znaczy to jednak, że wszystkim w Rzymie podobało się dzieciobójstwo i porzucanie dzieci, a głównie dziewczynek. O ile zabijanie dzieci słabych i kalekich uznawano za właściwe, podobnie jak w Sparcie, to pozbywanie się zdrowych, budziło już wątpliwości. Tyle, że były one nie natury moralnej, a raczej budziły zastrzeżenie natury społecznej. Takie działania uznano za niekorzystne dla demografii, dla interesu państwa.

 

Gdy dziewczynka zostawała w rodzinie, trzeba było ją wykształcić.
W Rzymie uznawano za konieczne i właściwe kształcenie dzieci płci obojga. Poza prywatnymi nauczycielami, którzy byli w rodzinach bogatych, istniały koedukacyjne szkoły. Chodziły do nich dzieciaki, nie tylko ze względu na brak możliwości uczenia się w domu, ale bywały też wysyłane ze względu na korzyści, jakie dostrzegano w takim uspołecznianiu dzieci.
Dziewczynki i chłopcy, od siódmego roku życia uczyli się pisać, czytać, ładnie i przekonująco przemawiać, matematyki, geometrii i innych przedmiotów.
Program był dla nich taki sam, dzieciaki siedziały w jednej klasie, obok siebie, nie było segregacji płciowej.

 

Oczywiście, dziewczynki zwykle kończyły naukę wcześniej, bo wydawano je za mąż. Nie zawsze jednak na tym kończyła się ich edukacja. W Rzymie bardzo dobrze wykształcone kobiety, często o wiele lepiej od swoich mężów, to nie była rzadkość.

 

Dziewczyna dorosła, gotowa do małżeństwa, to w świetle praw Rzymu dwunastolatka.
W praktyce jednak, tak młode dziewczynki nie wychodziły za mąż. Dawano im jeszcze 4-6 lat w miarę wolnego pobytu w domu rodzinnym, nauki.
Nie pozwalano im jednak na bycie starymi pannami czy singielkami. Kobieta między 20 a 50 rokiem życia, czyli w czasie gdy mogła wydawać na świat dzieci, musiała być mężatką.
W czasach Augusta (przełom er), wdowa lub rozwódka, musiała wejść w nowe małżeństwo, jednak nie wcześniej niż 6 miesięcy po ustaniu poprzedniego i nie później, niż dwa lata od tej daty.

 

 

Mąż i żona sportretowani w I w. n.e. w Pompejach. Źródło

Mąż i żona sportretowani w I w. n.e. w Pompejach.
Źródło

 

 

Do czasów Cezara, kobiety były wydawane za mąż w zasadzie bez pytania o zgodę. Przechodziły spod władzy ojca, pod władzę męża, a w praktyce pod władzę pater familias rodziny męża.
O ślubach i małżeństwach napiszę osobno, teraz więc tylko skrótowo, kilka informacji.

 

Była pewna forma małżeństwa, która pozwalała ojcu zachować pełnię władzy nad córką – to jedna strona medalu.
Druga, to ta, że kobieta nie musiała wchodzić pod władzę męża, nie traciła praw do dziedziczenia po ojcu, gdy ten zmarł i miała pewną wolność.
Takie małżeństwo było dobrym i złym układem.
Wszystko zależało jakiego kobieta miała tatusia.
Mieszkała w domu męża, żyła z nim jak żona, ale gdy tatuś sobie zmienił plany odnośnie córki, lub zięć mu podpadł, mógł ją, bez tłumaczenia się komukolwiek, zabrać i np. dać za żonę innemu.
Nikt się kobiety nie pytał o zdanie, były w zasadzie towarem, sprzętem domowym, rodzajem waluty.

 

W czasach cesarstwa, takie zachowanie ojca, nie było już dobrze widziane. Kobiety musiały wyrazić zgodę na małżeństwo i miały większą swobodę decydowania o swoim losie. Opiekun, który miał podejmować za nie decyzje, czuwać nad nią i reprezentować przed władzami, był w zasadzie już tylko zwyczajową figurą. Reliktem czasów Republiki.

 

Takie zmiany pozycji kobiet, umocnienie jej nastąpiło na przełomie II i III w p.n.e .
Nie stało się to za darmo.
Podczas II wojny punickiej, to ta w czasie której Hannibal, ze swoimi wojskami plądrował ziemie Italii (218-201 p.n.e.), kobiety zgodziły się na wiele wyrzeczeń, oszczędności i ograniczeń.
Pozbawiono je złota, ograniczając ilość jaką mogły posiadać do wielkości które wtedy, nazwalibyśmy to śladowymi, nie mogły nosić purpury i bogatych strojów, drogich tkanin, używać powozów, itp.
Ustawa, która miała ograniczyć luksusy w czasie wojny, dotyczyła kobiet, nosi nazwę lex Oppia. Ustalili to prawo mężczyźni, argumentując oszczędnościami spowodowanymi wojną. Rzymianki zgodziły się na to, zresztą, nie pierwszy raz oddawały państwu swoje dobra, rezygnowały z czegoś w imię dobra Republiki. One były mądre i często, bardziej gotowe do poświęceń dla Rzymu niż ich mężowie, bracia i ojcowie.
Wojna się skończyła, a one dalej musiały być, nazwijmy to ładnie, skromne i przaśne.
Faceci paradowali w purpurze, w lektykach. W końcu wojna skończona, kraj się znowu bogaci, nie muszą oszczędzać na sobie.
Nie mieli zamiaru kobietom oddawać praw, tego co było dla nich mężczyzn normalnością w tych dobrych czasach.
Kobiety wzięły sprawy w swoje ręce.

 

 

Tak, kobiety, które w Rzymie nie miały praw politycznych, potrafiły czasem zmienić politykę, prawo, nie domowymi babskimi czy łóżkowymi metodami a rebelią.

 

 

Wyszły na ulice, otoczyły domy senatorów, zaczepiały mężczyzn idących na obrady, pikietowały głośno i konsekwentnie. Domagały się odzyskania swoich praw.
To było bezwstydne i bezczelne zachowanie kobiet – w oczach wielu ubranych w purpurę senatorów.
Taki Katon, może go kojarzycie, wielki mówca, był tak oburzony bezczelnością kobiet, że omal nie zagadał senatu na śmierć, broniąc ustawy odbierającej kobietom złoto, ozdoby i lepsze stroje w jakich sam paradował.
Kobiety były jednak zdeterminowane, uparte i konsekwentne.
Odzyskały swoje prawa.

 

W Rzymie, na szczęście nie było greckich talibańskich dziwactw i kobiety mogły wychodzić z domu. Oczywiście dawniej, w czasie Republiki, musiały pytać o zgodę męża. Szybko jednak zyskiwały niezależność pod tym względem. Zresztą nigdy nie było segregacji płciowej w Rzymie. Kobiety bywały na ucztach, miały swoje kluby, związki, wraz z mężami brały udział w różnych uroczystościach. Kobieta, która urodziła trójkę dzieci, nie potrzebowała już opiekuna, była wolna, niezależna. Nadal jednak nie mogła oficjalnie brać udziału w sprawach tzw. wielkiej polityki.

 

Myślicie, że nie brały?

Brały.
Bywały lepiej wykształcone od mężów. Wiele z nich było szanowanych, pytanych o zdanie przez mężczyzn z otoczenia. Niektóre kobiety bardzo aktywnie brały udział w spiskach itp.

Przez cały czas istnienia Rzymu, to one tak naprawdę, miały klucze domu w ręku i zarządzały domem. Oczywiście, nie obyło się bez rzymskiej przebieranki, musiał je reprezentować, działać w ich imieniu facet, czasem był to niewolnik.
Ot, taka rzymska komedia pozorów.

 

Paradoksalnie wojny prowadzone od czasu Cezara, po Hadriana, ten ostatni rządził Imperium Romanum na początku II w n.e. poprawiły sytuację kobiet.
Wiele z nich miało spore majątki. Doszły do nich nie tylko przez dziedziczenie, czasem prowadziły mądrze swoje gospodarstwa rolne i dlatego się bogaciły. Zaczęto się z nimi liczyć.
Skoro były bogate wdowy, rozwódki a prawo kazało im być w małżeństwie, musiał pojawić się ten specyficzny typ mężczyzny, polującego na posag. W Rzymie na początku Cesarstwa (przełom er), stał się on plagą. Śluby i rozwody, stawały się dla takich gości, szybką drogą do podratowania majątku.
Nie zawsze były to typy męskie z gatunku podrywacz-imprezowicz.
Cyceron, tak ten wielki Cyceron, mówca, filozof, polityk, po ponad 30 latach małżeństwa, zostawił żonę i dzieci. Mądra, ambitna i bogata żona Terentia, wspierająca go przez lata, zaczęła mieć dosyć jego lekkiego podejścia do pieniędzy i wspólnego majątku, który topniał w oczach.
Cycero zostawił więc rodzinę a jako, że był prawie spłukany ożenił się z bardzo młodą dziewczyną, z bardzo dużym posagiem. On miał kasę, jej familia sławnego i wpływowego zięcia.
Działo się to w latach czterdziestych przed naszą erą, gdy Cezar rządził światem.

Rzymianki miały i tak niezłą pozycję w porównaniu do Greczynek.

 

 

Kobieta w starożytności – wstęp

Kobiety starożytności – niewidzialna Greczynka

Kobiety starożytności. Egipcjanka

 

 

Beata

 

Zdjęcie nad tytułem: Julia Flavia, córka cesarza Tytusa, tego który zburzył Jerozolimę w 70 r n.e. Autor Veronika Janssen Creative Commons 3.0 Źródło.

 

 


Uważasz, że artykuł może się komuś przydać – prześlij go dalej.
Chcesz być informowany o nowych wpisach na Podkopie subskrybuj go na maila (w bocznej kolumnie strony).

Pomożesz mi w utrzymaniu i rozwoju Podkopu stawiając mi „kawę” lub zostając Patronem Podkopu.

 


 

6 komentarzy

  • Metal-Laser 27 lutego, 2015 at 05:29

    Tyle słyszało się i czytało o Rzymie, ale o kobietach i ich sytuacji dowiedziałam się dopiero z tego wpisu. Bardzo interesujący i dużo wyjaśniający.

  • Mariusz0 2 marca, 2015 at 06:44

    Czy to prawda, że kobiety walczyły na arenach jak gladiatorzy ?

    • Podkop 2 marca, 2015 at 07:16

      Tak. Wspomina o tym Swetoniusz, znane są przedstawienia kobiet jako gladiatorów i późniejsze cesarskie edykty zakazujące walk kobiet.

  • Aśka 28 czerwca, 2016 at 04:23

    warto też dodać, że u Estrusków kobiety miały zdecydowanie lepsze życie.
    Jakoś tak się w świecie dzieje, że co pewien okres czasu (prędzej czy później) mężczyźni usiłują kontrolować kobiety..

    • Podkop 28 czerwca, 2016 at 05:26

      O Etruskach napiszę kiedy indziej. Rzymianie i Etruskowie to dwa różne ludy.
      Egipcjanki miały całkiem dobrą sytuację.

Komentarze trzymające się tematyki artykułów na Podkopie są publikowane niezależnie od tego, czy są pozytywne czy negatywne. Te zawierające wulgaryzmy, hejterskie, spamujące linkami niezwiązanymi z komentowaną treścią, nie są publikowane. Obrażanie innych komentujących, osoby wymienione w artykule lub mnie, autora Podkopu, zaowocuje blokadą konta.

Zostaw komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Translate »