Postać faraona Tutanchamona budzi emocje od dnia gdy Carter otworzył jego grobowiec i z tego schorowanego młodego króla uczynił jednego z najbardziej znanych obecnie władców starożytnego Egiptu. Zasłużył się nam , współcześnie żyjącym ludziom, przede wszystkim tym, że jego grobowca nie obrabowano. To co ukazało się oczom jego odkrywców wprawiło ich w osłupienie.
Skarby w grobowcu
A tak na marginesie to o ile dla nas Carter w 1922 roku odnalazł grobowiec i badał go, tak patrząc na to z punktu widzenia samego faraona tam pochowanego wygląda to całkiem inaczej.
Przez 34 stulecia udało się uchronić grobowiec od rabunku (wyniesienie znajdujących tam sprzętów i wyposażenia) oraz profanacji ciała zmarłego (miał spoczywać w pokoju, bez przenoszenia go i rozdłubania bandaży) aż do owego dnia gdy w imię nauki, badania przeszłości i zwykłej ludzkiej ciekawości otworzono grobowiec.
Badacze czy rabusie?
Chcę wam zwrócić uwagę na relatywizm badań archeologicznych. Jestem jak najbardziej na „tak” za poznawaniem naszej przeszłości, mam jednak bardzo ambiwalentne uczucia gdy chodzi o otwieranie grobów. Są nacje nie pozwalające na naruszanie cmentarzy, nie ważne jak starych – to jedna skrajność. Druga to przyjęta przez większość innych norma zezwalająca na bardzo niezobowiązujące podejście do szczątków ludzi żyjących kilka dekad, stuleci czy tysiącleci przed nami. Jest mi smutno gdy widzę ciała wielkich władców Egiptu i innych nie znanych nam z imienia ludzi, wystawione praktycznie nagie na pokaz.
Coś tu mi zgrzyta bardzo mocno.
Badanie, badaniem ale po przeprowadzeniu go czy aby nie byłoby przyzwoiciej pozwolić spoczywać tym ludziom w spokoju?
Młody Tutanchamon
Sam Tutanchamon tak znany i rozpoznawany (maska, mumia) w swoich czasach nie był wielkim władcą. Zasiadł na tronie po ojcu, który nieźle namieszał w egipskiej religii, układzie sił między pałacem a świątyniami. No tak jeszcze krótko panował między nim a ojcem niejaki Semenchkare. O to kim on był można się spierać a spór jest ciekawy. Jedni widzą w nim syna Echnatona inni żonę Nefertiti – to ta królowa od nienagannych proporcji twarzy, uwieczniona w słynnym popiersiu ale to na inną opowieść – o skomplikowanych powiązaniach rodzinnych faraonów.
Młody Tut nie miał za dużo czasu na wykazanie się bo zmarł jako nastolatek, ledwo załapałby się na własny dowód. Dożył lat 18. Pochowano go jednak po królewsku. O złocie, meblach i innych cudach starożytnego rzemiosła jakie tam odnaleziono często można przeczytać. Były tam jednak i przedmioty z kruszcu dla nas kompletnie nieszlachetnego.
Wiecie o jakim metalu mówię?
O żelazie, tak powszechnym dzisiaj. Bez żelaza nie byłoby dzisiejszej cywilizacji.
Wyobrażacie sobie świat bez stali?
Żelazo spadało z nieba
Starożytni używali żelaza od dość dawna. Znamy pojedyncze przedmioty pochodzące sprzed 3000 p.n.e. a były odnajdywane tu i tam ale nie występowały na skale masową – przynajmniej tak ocenić można to po tym co odkryto. Za metalurgów, którzy upowszechnili żelazo uchodzą Hetyci – w okolicy 2000 p.n.e. Nie zmienia to jednak faktu, że z Egiptu czy Ur są znane żelazne przedmioty o tysiąc lat starsze.
Żelazo pozyskiwano głównie z meteorytów. Jego charakterystyczną cechą jest skład: głównie żelazo i trochę niklu plus śladowe ilości innych pierwiastków.
Jak można się domyślić tak zdobywany metal był cenny, w końcu spadał z nieba. Starożytni o tym wiedzieli i tak go postrzegali.
Nie dziwi więc, że metalowe ostrze sztyletu Tutenchamona ma piękną złotą rękojeść i kryształową głowicę. Nie był jedynym żelaznym przedmiotem jaki dostał młody faraon na drogę w zaświaty.
Dokładne wyniki analizy sztyletu znajdziecie tu (ang) The meteoritic origin of Tutankhamun’s iron dagger blade
Ciekawa jestem na jak duże meteoryty trafiali starożytni?
Nie zawsze są one maleńkie. Największy odnaleziony polski w Morasku to 178 kg dobrego żelaza, które spadło z nieba a to kurdupelek przy takim Hoba o wadze 60 ton.
Nie tylko żelazo spadało z nieba i było cenione w starożytności. Cenili także tajemnicze pustynne szkło, które pojawia się w grobowcu Tutenchamona w postaci żółtego skarabeusza.
W przeciwieństwie do żelaza szkło jednak nie wyznacza epok w jakich ma się rozwijać ludzka cywilizacja. W historii, archeologii, obowiązuje podział na epoki. W skrócie (te najbardziej dla mnie interesujące) to epoka kamienia, brązu i żelaza. Każda ma cechy charakterystyczne i zamyka się w pewnym odcinku dziejów ale nie jest to sztywny podział…
cdn.
Beata
Uważasz, że artykuł może się komuś przydać – prześlij go dalej.
Chcesz być informowany o nowych wpisach na Podkopie subskrybuj go na maila (w bocznej kolumnie strony).
Pomożesz mi w utrzymaniu i rozwoju Podkopu stawiając mi „kawę”.
Pisze Pani: „mam jednak bardzo ambiwalentne uczucia gdy chodzi o otwieranie grobów”.
Przyznaję, że mam podobne odczucia. Rozumiem pragnienie (potrzebę) poznania naukowego – to przecież nie tylko archeologia, ale i medycyna (napis z prosektorium: „hic mortui docent vivos”) – i choć to „jedynie” doczesne szczątki – nie powinno się to jednak odbywać przy braku szacunku (a wystawianie na widok publiczny w najbardziej nawet szanownym muzeum jest dla mnie działaniem nie do zaakceptowania – możliwe są inne formy prezentacji).
Skrajnym podejściem jest preparowanie zwłok i wystawianie ich w marketach (to już taki hard big brother). A może ja jestem dziwnym gościem – bo tak jak kilkaset lat temu powstawały różne „kaplice czaszek” co wynikało z filozofii współczesnych – tak i teraz w/w wystawy są odzwierciedleniem obecnie powszechnej filozofii.
Pozdrawiam.
Wystawy spreparowanych zwłok będące „nibysztuką” porównałabym raczej do dawnych produkcji kielichów z czaszek itp. Kaplice czy ołtarze zbudowane z kości miały przypominać, że wszyscy jesteśmy śmiertelni. Wystawianie zwłok w muzeach czy trzymanie ich w pudłach na półkach magazynów …nie pasuje mi, zgrzyta. Z jednej strony ludzie badające te szczątki mają szacunek dla dziejów i ich bohaterów a z drugiej następuje dehumanizacja owego bohatera zamienionego w eksponat muzealny. To trudny temat.