W czasie, gdy wśród Europejczyków ery wiktoriańskiej panowało coś w rodzaju archeologicznej gorączki złota, wielu zapaleńców przekopywało piaski Egiptu, równiny Mezopotamii czy ziemie starej Hellady, na ich tle wyróżniał się Flinders Petrie.
Urodził się w 1853 roku. Był wychowany jako ortodoksyjny protestant. Jego rodzice jak i on byli związani z Braćmi z Plymouth. Ojciec wpoił mu zasady i poważne podejście do pracy oraz ten rodzaj skrupulatności, który daje świetne owoce w pracy badawczej, ale może być bardzo męczący dla otoczenia. Flinders znał kilka języków i był wszechstronnie bardzo dobrze wykształcony, chociaż nie chodził do szkół. Dzisiaj powiedzielibyśmy, że rodzice, wdrożyli nauczanie domowe na poziomie, jaki sami reprezentowali. Wtedy był samoukiem do szkół, a raczej uniwersytetów, zawitał kilka dekad później jako profesor, gigant egiptologii, archeolog prowadzący profesjonalne badania terenowe.
Pochodził z rodziny, gdzie wyjazdy i ekspedycje badawcze były sposobem na życie od czasów jego dziadka, kapitana Royal Navy i słynnego kartografa w jednej osobie Matthew Flinders’a. Opłynął on Australię i uznał ją za kontynent, a nie tylko za jedną z wielu wysp Pacyfiku, sporządził mapy wybrzeża. To po nim, ten zapaleniec egiptolog odziedziczył imiona – William Matthew Flinders Petrie i pasję badacza.
Na marginesie dodam, że z tą grupą (Bracia z Plymouth), był związany także George Müller, człowiek z barwnym życiorysem, który założył w Bristolu sierocińce dla dzieci pochodzących z najbiedniejszych rodzin. Było to w czasach, gdy maluchy bez domu, rodziny, spotykał los taki jak Olivera Twista i nikt raczej nie przejmował się ich losem.
Archeologia zawdzięcza Petriemu sporo w dziedzinie metodologii badań, chronologii egipskiej i jako odkrywcy. To on jest autorem metody datowania opartej na badaniu ceramiki i jej położeniu w warstwach badanego podłoża.
Ta metoda datowania nosi nazwę datowanie sekwencyjne lub seriacja. Przyjmuje się założenie, że ceramika zmienia się w czasie stylem, np. jakość i ilością dekoracji, przychodzą przemijające mody na pewne wzory, a następnie tracą na popularności. Te modne, krótkie serie, ułatwiają ustawienie ceramiki według starszeństwa.
Jednym ze stanowisk, na którym kopał według swojej metody badań, warstewka po warstewce, było Tanis. To to samo miasto, które pewnie kojarzysz z „Poszukiwaczami zaginionej arki”. W filmie jest to miasto, które odkopują hitlerowscy archeolodzy i gdzie Indiana Jones odnajduje studnie dusz oraz kolejne wskazówki jak odnaleźć Arkę Przymierza. Petrie był jednym z pierwszych a w swoim czasie na pewno najmocniej naciskającym na to, by dokładnie oznaczać znaleziska i doceniać każdy drobiazg, który się zachował, skrupulatnie notując jego położenie.
Miewał i szalone pomysły jak ten, by cały teren starej Jerozolimy zamienić w jedno wielkie wykopalisko i przekopać do cna. Po takim potraktowaniu miasta nie zostałaby tam jedna ocalała budowla czy murek z ostatnich kilku tysiącleci. Na szczęście ten pomysł nie został wcielony w życie.
Nie dbał o strój, w jakim pracował, a bywało jak wieść niesie, że gdy temperatura na wykopaliskach w Gizie stawała się zbyt dokuczliwa, rozbierał się do rosołu.
Na koniec jeszcze jedno ciekawe, a związane z nim zdarzenie. Ostatnie lata życia spędził w Jerozolimie, gdzie zmarł w 1942 roku, w czasie trwania II wojny światowej. Ten zwariowany nieco badacz, swoją głowę przekazał nauce. Bezgłowe ciało pochowano w Jerozolimie, na cmentarzu na Górze Syjon, a głowa w słoiku trafiła do Royal College of Surgeons i zaginęła. W 1989 roku odnaleziono słój z głową mogącą należeć do sławnego archeologa, ale nie ma pewności, że jest to na 100 % czerep Petriego. Szalony nieco pomysł badania głowy to skutek może nie tyle fascynacji co jednak zainteresowania eugeniką. Petrie jak wielu wykształconych i wielkich jego czasów uważał, że ważne jest dopilnowanie, by rozmnażały się jednostki dobre i o pożądanych cechach a te słabe już nie. Dla mnie to taka łyżka dziegciu w beczce miodu, bo naprawdę lubię tego ekscentryka.
Jak to bywa w Brytanii w zwyczaju, za niewątpliwie wielkie zasługi dla nauki i zapełniania muzeów angielskich zabytkami starożytnymi, dostał się badaczowi w 1923 roku tytuł szlachecki.
Sir William Matthew Flinders Petrie zostawił po sobie sporo muzealnego dobra i dzisiaj mamy muzeum jego imienia, a w nim należącą do jednej z najbogatszych, gdy chodzi o sztukę egipską, kolekcję. Będąc w Londynie, warto tam zajrzeć. Strona The Petrie Museum of Egyptian Archeology.
Największym odkryciem Filndersa Petriego, jak zresztą on sam uważał, było to, co znalazł podczas prac prowadzonych w 1896 roku, w świątyni grobowej faraona Merenptaha, syna Ramzesa II, zwycięzcy spod Kadesz.
Mowa o wielkim na ponad dwa metry kawałku kamienia. Tym razem chodzi o stele faraona Merenptaha na której pojawia się słowo „Izrael”.
Do napisania 🙂
Beata
Uważasz, że artykuł może się komuś przydać – prześlij go dalej.
Chcesz być informowany o nowych wpisach na Podkopie subskrybuj go na maila (w bocznej kolumnie strony).
Pomożesz mi w utrzymaniu i rozwoju Podkopu stawiając mi „kawę” 🙂
Będzie kiedyś coś na temat zburzenia murów Jerycha (chyba że już było a ja nie widziałem) ? Ostatnio troche się zastanawiałem nad tym, czytałem kilka artykułów, czytałem też o tym w przewodniku apologetycznym Josha Mcdowella i widzę zupełnie różne stwierdzenia, jedni mówią że to potwierdzenie Biblijnej historii a inni że jej podważenie… i jak tu ocenić co jest prawdą ?
Napiszę o najstarszych miastach w tym o Jerychu.
Widzisz różne interpretacje. Odróżnienie faktów od ich interpretacji to podstawa.
Gdy chcesz wiedzieć i mieć własne zdanie zbadaj fakty, poznaj różne interpretacje i wyciągnij wnioski 🙂